Original Play, part II :)

Original Play  –  byłam, widziała, przeżyłam, zachwyciłam się.Dokładnie byłyśmy z innymi mamami ze świetlicy. :)Jestem po warsztacie podstawowym oraz warsztacie I stopnia. Już czekam na warsztat II stopnia.W grudniu lub na wiosnę w… Warszawie.

Bawiłam się z ponad setką dzieci i młodzieży zarówno zdrowych, jak i specjalnej troski z upośledzeniem lekkim,  średnim i w stopniu znacznym.Przeżycie niesamowite, nie do opisania.Efekty jeszcze bardziej zaskakujące.

Drugi warsztat był prowadzony przez samego Freda Donaldsona (twórcę Original Play, pana w słusznym wieku lat ponad 70, który na równi z nami bawił się na matach z dziećmi  )oraz Jolantę Graczykowską.Bawiliśmy się w szkołach i ośrodkach dla dzieci niepełnosprawnych. Przeżycia nie da się opisać. Krótko mogę stwierdzić, że jest to świetne narzędzie do bycia z dziećmi. 

To nie jest terapia. To sposób towarzyszenia dziecku z zapewnieniem mu przede wszystkim bezpieczeństwa i poczucia tego, że jest kochane. Uzyskuje się to jedną drogą –  poprzez zabawę i kochający dotyk, co bardzo często, o ile nie zawsze, prowadzi do efektów terapeutycznych. 

TO JEST REKLAMA!!!

Nie mam żadnych skrupułów, aby reklamować Original Play, bo jest świetne! W drugą stronę zareklamowałam forum i Stowarzyszenie Mamy Róży współkursantom, a przede wszystkim Joli Graczykowskiej. Dałam folder stowarzyszenia. Jola mieszka w Ząbkach. Tak, w tych Ząbkach.Jest bardzo otwarta na współpracę.

Oboje: i Jola, i Fred są cudownymi, ciepłymi, pełnymi humoru i otwartości ludźmi.

Szczerze Wam polecam i zapraszam!

Osobiście nie mogę się doczekać wolontariatu w szkołach, ponieważ wiem, że o wiele więcej otrzymam od dzieci, z którymi się będę bawić, niż jestem w stanie im dać.  To one w Original Play są przewodnikami.

 

Więcej:  http://www.originalplay.pl/program-quotoriginal-play,9