W kościele w podwarszawskim Józefowie jest boczna kaplica, którą szczególnie lubię. Na ścianie wisi wielki krucyfiks, pod nim stoją klęczniki. To niezwykłe miejsce na modlitwę, u stóp krzyża. „Ach, ja Matka boleściwa, pod krzyżem stoję smutliwa, serce żałość przejmuje”, śpiewamy w „Gorzkich żalach”. Tutaj można te słowa najlepiej zrozumieć.
Gdzie jeszcze możemy upaść na kolana przed Chrystusem? Na pewno podczas adoracji Najświętszego Sakramentu, to pierwsza rzecz, która przychodzi do głowy. Ale Chrystus Eucharystyczny patrzy na nas nie tylko z monstrancji, ale też z ręki kapłana, kiedy podchodzimy przyjąć Komunię Świętą. Jak wiele osób nie potrafi się wtedy zatrzymać, skupić, przeżywać momentu, kiedy Bóg przychodzi do naszego serca. Nie dajmy się w tej chwili prowadzić spiesznym tempem procesji wiernych, uklęknijmy, pomyślmy o Zbawicielu.
Chrystus przychodzi do nas także poprzez Słowo Boże. Czy potrafimy to docenić? Czy znajdujemy czas na regularną lekturę Pisma Świętego, na rozważanie przeczytanych fragmentów? Brak czasu i zabieganie nie jest żadnym wytłumaczeniem. Na tyle innych spraw znajdujemy czas – na gazetę, telewizję, facebooka. A przecież to tylko zjadacze czasu, z których nie ma realnej korzyści. Jeżeli brakuje nam wytrwałości, poszukajmy stron internetowych, czy aplikacji na komórkę, które będą dostarczać nam codzienną porcję lektury biblijnej, najlepiej z dobrym komentarzem.
I sprawa najtrudniejsza – Chrystus, który przychodzi do nas w drugim człowieku. Przed takim Chrystusem jest nam wyjątkowo ciężko uklęknąć. Bruce Marshall pisał o tym w swojej książce „Chwała córy królewskiej”: „Czasem księdzu zdawało mu się nawet, że Bóg starał się wynagrodzić dobrym protestantom niezawinioną utratę wiary, pozwalając im bardziej kochać bliźnich niż katolikom, chociaż na ogół nie czynili tego z nadprzyrodzonych pobudek. Katolicy oczywiście lepiej umieli kochać Boga; i jakże nie mieliby umieć, mając do pomocy całe umeblowanie samych niebios?” Widać z tego, że problem jest nienowy i że musimy wykonać wysiłek, aby go rozwiązać.
W naszym stowarzyszeniu rusza projekt Pomocniczek Mamy Róży – wolontariatu na rzecz rodzin dla dziewcząt ze szkół ponadpodstawowych, połączonego ze spotkaniami formacyjnymi. Chcemy dać nastolatkom możliwość spotkania z Chrystusem wszędzie tam, gdzie na nie czeka. Jeżeli macie wśród rodziny i znajomych dziewczęta chętne do takiej służby, lub też chcielibyście zorganizować koło Pomocniczek w swojej miejscowości – prosimy o kontakt.
Maciej