Idę w góry łapać kangury

Przepraszam za ten niepoważny tytuł, będący luźnym nawiązaniem do słów piosenki “Lato z ptakami odchodzi”. Wpis ma być jak najbardziej serio, ale jak zachować powagę, gdy się właśnie z gór wróciło? Może nie takich znowu wysokich, pagórków raczej, ale i tak dających wiele okazji, by cieszyć się życiem. Halnego nie uświadczyliśmy, za to nas solidnie przewiało i zmoczyło. Nie wspominam o wszechobecnym błocie, na którym nasz towarzysz wędrówki wywinął orła (niżej podpisanego w takich sytuacjach ratowały dodatkowe nogi, to jest kijki). Najpierw trzeba było jednak wstać o piątej rano, zaś pierwszy solidniejszy posiłek zjedliśmy wiele godzin później, kryjąc się przed zacinającym deszczem pod drzewami obok starej kapliczki.

Jaki jest w tym wszystkim sens, ktoś zapyta. Aby zrozumieć pedagogię gór trzeba najpierw się przed nimi ukorzyć. Trzeba swoje odcierpieć, gdy mięśnie buntują się przeciwko użytkowaniu niezgodnie z codzienną rutyną (przejście od komputera do samochodu i z powrotem). Trzeba nauczyć się zapobiegliwości przy pakowaniu plecaka i ograniczonego zaufania do prognoz pogody. Wtedy można popatrzeć na góry inaczej.

“Góry błogosławcie Pana” wpisał św. Jan Paweł II do księgi pamiątkowej kolejki na Kasprowy Wierch. Można dodać: góry uświęcajcie ludzi. Uświęcajcie przez pokazanie, że można z własnej woli wybrać drogę trudną i bolesną, że można poświęcić czas na żmudne dążenie do celu, który dla większości ludzi jest ukryty i niezrozumiały. Że można skazać się na samotność z dala od popularnych i gwarnych miejsc. Że można przekroczyć samego siebie. W ten sposób górska wędrówka staje się metaforą naszego ziemskiego pielgrzymowania. “W górach niknie bezładny zgiełk miasta, panuje cisza bezimiennych przestrzeni, która pozwala człowiekowi wyraźniej usłyszeć wewnętrzne echo głosu Boga” – to znowu słowa świętego Papieża. I jeszcze inne, które znaleźć można znaleźć na ścianie schroniska na Polanie Chochołowskiej: “W górach chodź zawsze tak, aby nie gubić znaków.” Żeby dobrze to zrozumieć trzeba najpierw się parę razy zgubić. Można więc powiedzieć, że doświadczenie gór zbliża nas także do poznania i docenienia Papieża-Polaka.

Mój pięcioletni syn mówi, że on też chce pojechać w góry na te kangury. Myślę, że gdy nadejdzie wiosna trzeba będzie znaleźć szlak odpowiedni dla niego.

Maciej