Czy dzieci należą do rodziców?

To jedna z kwestii, które często prowadzą do burzliwych dyskusji. Z jednej strony występują wtedy osoby, które boją się traktowania dzieci w sposób przedmiotowy, z drugiej zaś obrońcy władzy rodzicielskiej. Jak rozstrzygnąć ten spór?

Skąd biorą się dzieci? Od Boga, który daje im życie. My, rodzice, zapewniamy im miejsce do bezpiecznego wzrastania, najpierw pod sercem matki, a potem w domu rodzinnym. Widać zatem, że kontynuując dzieło Stwórcy nie możemy przypisywać sobie pełni praw do naszego potomstwa. Z tego samego powodu niewłaściwa jest także postawa małżonków, którzy sami chcą planować swoją rodzinę, odmawiając niektórym dzieciom możliwości pojawienia się na świecie. Możemy zatem powiedzieć, że dzieci nie tyle należą do rodziców, co są im powierzone pod opiekę przez Boga. I to dla Boga rodzice ponoszą wszelkie trudy, które towarzyszą wydaniu na świat, a potem wychowaniu potomstwa.

Jak zatem ocenić coraz częstsze w ostatnich czasach sytuacje, kiedy państwo stawia siebie w roli sędziego rodziny? Jest to oczywista uzurpacja, gdyż państwo w żaden sposób nie uczestniczy w tworzeniu nowego życia. Urzędnicy nie ponoszą kosztów wychowania cudzych dzieci, dlatego nie mają moralnego prawa do narzucania innym rodzicom swoich zasad. Zgłaszanie takich pretensji jest przejawem odmawiania innym godności, traktowania matek jak organicznych inkubatorów, w których produkuje się nowych obywateli.

Przekonanie o moralnej wyższości na niewiele się jednak zda w konfrontacji z policyjnymi pałkami. W naszym kraju rodziny dotyka coraz więcej represji. Nadużywanie przepisów o zapobieganiu przemocy prowadzi do odbierania dzieci rodzicom bez istotnego powodu. Świadomość tej nieprawości nie powinna jednak nas paraliżować, czy pobudzać do jałowego buntu. Zamiast tego powinniśmy mobilizować nasze siły, aby jak najlepiej wykorzystać czas, który nam pozostał na wychowanie naszych dzieci. Czas nam nieznany, który może być dużo krótszy, niż się wydaje. Nie powinniśmy zatem zaniedbywać wychowania dzieci, także ich formacji katolickiej. Musimy się spieszyć, dlatego warto rozważyć posłanie dzieci do wczesnej I Komunii Świętej, czy bierzmowania. Nie pozwalajmy sobie na zmarnowanie ani jednego dnia. Wychowanie dzieci dla Nieba jest dużo ważniejsze, niż snucie planów o tym, że zapewnią nam emeryturę.

Maciej