Peregrinare necesse est

– W młodości zawsze chodziliśmy na pielgrzymki na Jasną Górę – mówili mi znajomi. Ja zaś przeciwnie, postanowiłem wybrać się po raz pierwszy mając czterdziestkę na karku. Razem z dwoma synami dołączyliśmy do grupy tradycjonalistów, licząc – nie bez racji – że tutaj znajdziemy ducha modlitwy i ofiary. Na ponad tydzień odłączyliśmy się od świata maszerując wśród sadów, pól i lasów, przemierzając ulice wsi i miasteczek. Rytm dnia wyznaczały nam modlitwy – począwszy od Godzinek, poprzez tajemnice Różańca, Koronkę do Miłosierdzia Bożego, aż po Te Deum, gdy dochodziliśmy na miejsce spoczynku. Ważną częścią naszych rekolekcji w drodze były konferencje o Niepokalanej – Strażniczce naszej wiary. Na szlaku spotykaliśmy wielu życzliwych ludzi; gospodarzy, którzy częstowali nas kompotem z porzeczek, proboszczów, którzy serdecznie witali nas w swoich kościołach. Wiele razy byliśmy zatrzymywani przez osoby, które chciały ucałować figurkę Chrystusa na krzyżu niesionym na początku pielgrzymki. To była doskonała okazja do poznania tej Polski, o której zazwyczaj milczy się w medialnych przekazach.

A słynne pęcherze na stopach? Były, naturalnie. Co wieczór do pielęgniarki ustawiała się kolejka cierpiących. A jednak nasza grupa wytrwale zmierzała do Jasnogórskiej Pani, maszerując pod sztandarami z wizerunkiem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Starzy i młodzi, rodziny wielodzietne, księża i klerycy. Było wśród nas wielu cudzoziemców; grupa młodzieży z Białorusi, Francuzi, Szwajcarzy, Niemcy, szedł nawet ksiądz posługujący na Filipinach. Dawało to piękny obraz Kościoła obejmującego wszystkie narody. Nie tylko podczas porannych Mszy św., czasem odprawianych w kościołach, a czasem na ołtarzu polowym ustawionym przy wiejskich kapliczkach, kiedy ciszę Kanonu zakłócał tylko odległy szum maszyn pracujących w polu. Także w czasie marszu, kiedy tajemnice Różańca św. były rozważane w wielu językach, albo kiedy mogliśmy poznać piękne, katolickie pieśni po niemiecku i francusku.

Pielgrzymowanie jest koniecznością. Bo jak lepiej możemy przygotować się do pielgrzymki, którą jest nasze życie?

Maciej

Czy dzieci należą do rodziców?

To jedna z kwestii, które często prowadzą do burzliwych dyskusji. Z jednej strony występują wtedy osoby, które boją się traktowania dzieci w sposób przedmiotowy, z drugiej zaś obrońcy władzy rodzicielskiej. Jak rozstrzygnąć ten spór?

Skąd biorą się dzieci? Od Boga, który daje im życie. My, rodzice, zapewniamy im miejsce do bezpiecznego wzrastania, najpierw pod sercem matki, a potem w domu rodzinnym. Widać zatem, że kontynuując dzieło Stwórcy nie możemy przypisywać sobie pełni praw do naszego potomstwa. Z tego samego powodu niewłaściwa jest także postawa małżonków, którzy sami chcą planować swoją rodzinę, odmawiając niektórym dzieciom możliwości pojawienia się na świecie. Możemy zatem powiedzieć, że dzieci nie tyle należą do rodziców, co są im powierzone pod opiekę przez Boga. I to dla Boga rodzice ponoszą wszelkie trudy, które towarzyszą wydaniu na świat, a potem wychowaniu potomstwa.

Jak zatem ocenić coraz częstsze w ostatnich czasach sytuacje, kiedy państwo stawia siebie w roli sędziego rodziny? Jest to oczywista uzurpacja, gdyż państwo w żaden sposób nie uczestniczy w tworzeniu nowego życia. Urzędnicy nie ponoszą kosztów wychowania cudzych dzieci, dlatego nie mają moralnego prawa do narzucania innym rodzicom swoich zasad. Zgłaszanie takich pretensji jest przejawem odmawiania innym godności, traktowania matek jak organicznych inkubatorów, w których produkuje się nowych obywateli.

Przekonanie o moralnej wyższości na niewiele się jednak zda w konfrontacji z policyjnymi pałkami. W naszym kraju rodziny dotyka coraz więcej represji. Nadużywanie przepisów o zapobieganiu przemocy prowadzi do odbierania dzieci rodzicom bez istotnego powodu. Świadomość tej nieprawości nie powinna jednak nas paraliżować, czy pobudzać do jałowego buntu. Zamiast tego powinniśmy mobilizować nasze siły, aby jak najlepiej wykorzystać czas, który nam pozostał na wychowanie naszych dzieci. Czas nam nieznany, który może być dużo krótszy, niż się wydaje. Nie powinniśmy zatem zaniedbywać wychowania dzieci, także ich formacji katolickiej. Musimy się spieszyć, dlatego warto rozważyć posłanie dzieci do wczesnej I Komunii Świętej, czy bierzmowania. Nie pozwalajmy sobie na zmarnowanie ani jednego dnia. Wychowanie dzieci dla Nieba jest dużo ważniejsze, niż snucie planów o tym, że zapewnią nam emeryturę.

Maciej

Dyskusja o rodzinie w Radiu Wnet

11 marca 2013 r. w wieczornym programie Magdaleny Uchaniuk spotkali się Maciej Tryburcy ze Stowarzyszenia Rodzin im. bł. Mamy Róży i Paweł Woliński z Fundacji Mamy i Taty.

Rodzina pod kontrolą. Dzieci dla bogatych. To dwa, główne wnioski płynące ze zmian jakie w funkcjonowaniu instytucji rodziny zaczyna wprowadzać nie tylko Unia Europejska, ale również Polska.

Zapraszamy do odsłuchania audycji

Podziękujmy posłom za obronę małżeństwa

Podczas głosowań w dniu 25.01.2013 posłowie Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Solidarnej Polski i poseł niezrzeszony odrzucili projekty ustaw ustanawiających związki partnerskie jako alternatywę dla małżeństwa kobiety i mężczyzny.

Wypełniając formularz można wysłać podziękowanie do wszystkich 228 posłanek i posłów, którzy opowiedzieli się po stronie małżeństwa. Wysłaliśmy już [includeme file=”poslowie_ile.php”].

Imię i nazwisko:
Adres e-mail:
Treść: