Ambasada Polski na Ukrainie jest w twoim domu

Trwająca od dwóch tygodni wojna za naszą wschodnią granicą stawia nas przed wyzwaniami, które jeszcze niedawno trudno było sobie wyobrazić. Wiedzieliśmy, że Rosja Putina jest krajem z innej epoki, ale nie spodziewaliśmy się, że rzuci się na swojego sąsiada jak wściekły pies, którego podnieca zapach krwi. Wiedzieliśmy, że z Ukrainy przyjeżdża do nas wiele osób do pracy, ale nie spodziewaliśmy się, że staną się dla nas kimś tak bliskim, jak rodzina. Wiedzieliśmy wreszcie, że Polacy mają szlachetność i poświęcenie zapisane w genach, ale nie spodziewaliśmy się, że przyjmą pod swój dach półtora miliona uchodźców.

To wszystko się stało. Co mamy teraz robić? Jak odnosić się do inspirowanych przez rosyjską propagandę wizji przyszłości, w których ukraińscy uchodźcy doprowadzają nasz kraj do ruiny?

Odpowiedź jest prosta: bądźmy dalej sobą. Bądźmy szczodrzy, bądźmy chętni do pomocy „za naszą i waszą wolność”. Niezależnie od tego, jakie niskie motywacje stały za rosyjskim atakiem, to jest czas, aby nasz Naród zobaczył swoją wielkość. Wielkość, która wyraża się w służbie drugiemu – głodnemu, spragnionemu, choremu, pozbawionemu odzienia, bezdomnemu – w którym przychodzi do nas Chrystus. Przez wiele lat próbowano nas zawstydzać z powodu naszej wiary, a teraz możemy przekonać się, jak piękne daje ona owoce.

Dzielmy się – nie tylko pieniędzmi, mieszkaniem, czy samochodem – ale też dobrami duchowymi. Zapraszajmy uchodźców do naszych kościołów, do naszych wspólnot, do katolickich grup dziecięcych i młodzieżowych. Módlmy się razem i za siebie. Nie traktujmy przybyszów z wyższością mieszkańców lepszego świata, ale odnośmy się do nich z empatią. Płaczmy, kiedy płaczą i śmiejmy się, kiedy się śmieją. Nie występujmy w roli dobrej cioci, która obsypuje prezentami krewnych z prowincji, zamiast tego stwórzmy takie okazje, aby nasi ukraińscy goście także mogli nas obdarować.

Ta wojna nie będzie trwała wiecznie. Kiedyś przyjdzie dzień, w którym niesprawiedliwość ustąpi i uchodźcy wrócą do domów. Myślmy o tym już teraz, kiedy przyjmujemy ich pod swój dach i kiedy w codziennym życiu możemy pokazać, czym jest Polska i kim są Polacy. To, co teraz zobaczą, zabiorą ze sobą na Ukrainę. O tym będą opowiadać swoim dzieciom i wnukom. Mamy niezwykłą okazję, aby zasypać podziały przeszłości. Nie dlatego, że o nich nie pamiętamy, ale właśnie dlatego, że wiemy, ile zła uczyniły. Nie zmarnujmy tego. Niech złączone flagi Polski i Ukrainy, które teraz widzimy w wielu miejscach, pozostaną razem dla przyszłych pokoleń.

Maciej