Czy żyjemy w czasach seksualnego rozpasania? Seksualizacji dzieci i demoralizacji dorosłych? Upadku obyczajów i zatarcia norm? Owszem, można tak powiedzieć. Ale przyglądając się bliska widać, że to nie epoka seksu, lecz anty-seksu.
Pociąg płciowy jest jednym z najważniejszych wymiarów naszej natury. Patrząc na dynamikę relacji romantycznych widać dokładnie, jak doskonale prowadzi ona do finału, jakim jest poczęcie dziecka. Wzajemny zachwyt, odkrywanie się przed sobą, żmudne dążenie do bliskości, to nic innego, jak wybór najwłaściwszej osoby na ojca lub matkę wspólnego potomstwa. W odróżnieniu od zwierząt, które kierują się instynktem i ograniczają się do przekazania materiału genetycznego, człowiek widzi w akcie seksualnym ukoronowanie miłości i wzajemnego oddania siebie.
Trudno w tym momencie nie zachwycić się mądrością Stwórcy, który tak bardzo nas wywyższył ponad resztę stworzenia. Dziecko ma być owocem miłości, a nie przypadkowego spółkowania. Dziecko ma mieć mamę i tatę, którzy chcą spędzić ze sobą życie w miłości i wierności, którzy wybrali siebie nawzajem, zanim powołali je na świat. Taki dom i taka rodzina dają najlepsze warunki do rozwoju i do tego, aby dziecko, już jako dorosły, samo potrafiło najlepiej wybrać dla siebie drugą połowę. O tym, jak bardzo ta kwestia jest ważna, dowiadujemy się z bolesnych relacji ludzi, którym nie udało się ułożyć spraw w taki sposób. Doświadczenie przemocy, czy urodzenie się jako „wpadka” z seksualnej przygody czynią drogę przez życie znacznie bardziej wyboistą.
Miłość i otwarcie na rodzicielstwo – te dwa elementy są niezbędne, abyśmy korzystali z płciowości we właściwy sposób. Jeżeli któregoś z nich zabraknie, odchodzimy od celu, dla którego rozdzielono nas na mężczyzn i kobiety. Seks bez miłości jest wykorzystaniem cudzego ciała dla osiągnięcia własnej przyjemności. Seks bez otwartości na rodzicielstwo – sięganiem po gratyfikację bez ponoszenia kosztów, obchodzeniem natury w sposób, który nie przynosi pożytku. Przypomina on obżarstwo osoby chorej na bulimię, która potem wywołuje wymioty, aby uniknąć przybrania na wadze.
Rewolucja obyczajowa 1968 roku postanowiła zniszczyć normy cywilizacji Zachodu. Nazywa się ją „seksualną”, choć służyła wypaczeniu sposobu, w jaki przeżywamy swoją płciowość. Jej zwolennicy w swoim zakłamaniu głosili „wyzwolenie”, które w rzeczywistości czyni z ludzi niewolników. Jeżeli przyjrzymy się bliżej nowinkom tej rewolucji, zobaczymy jeden wspólny cel, jakim jest ograniczenie populacji. W ramach gigantycznego projektu inżynierii społecznej postanowiono przesterować jeden z podstawowych ludzkich popędów w taki sposób, aby pozbawić go swojej funkcji.
Co ma w tym pomagać?
- antykoncepcja, która pozwala pozbawić seks funkcji prokreacyjnej
- aborcja stosowana wtedy, kiedy antykoncepcja zawiedzie, jej dodatkowym efektem jest zniszczenie u kobiet instynktu macierzyńskiego
- homoseksualizm, który wywołuje się u osób przeżywających niepewność na temat swojej tożsamości płciowej
- transgenderyzm, który prowadzi do pozbawienia zdolności rozrodczych
Badania opublikowane przez instytut Pew Research Center pokazują, że tylko 10% homoseksualistów w USA żyje w stałych związkach. To poziom społecznej degradacji, do którego próbuje się sprowadzić wszystkich. Możemy temu przeciwdziałać w swoich małżeństwach, w swoich sypialniach. Potrzebujemy więcej seksu. Ale nie jego plastikowej podróbki, wynaturzonej, pozbawionej sensu i celu. Potrzebujemy więcej seksu, z którego rodzą się dzieci.
Maciej