W cieniu „wielkiej” reformy edukacji – likwidacji gimnazjów – czai się reforma mała, niezauważalna dla większości społeczeństwa, ot – dwa drobne sformułowania w projekcie ustawy. Obowiązek zapisania dziecka w systemie edukacji domowej do szkoły znajdującej się w tym samym województwie i nakaz uzyskania opinii publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej jako warunek uzyskania zgody na nauczanie poza szkołą.
W praktyce dla wielu rodziców oznacza to konieczność zrezygnowania z dobrej, znanej od lat i zaprzyjaźnionej szkoły, z którą współpracowali, i zapisania dziecka do przysłowiowej rejonówki. Oznacza to również konieczność wyczekiwania na odległe terminy badań w poradni i (niestety) niekiedy znoszenia nieprzychylnych uwag.
Oba przepisy nie mają żadnego racjonalnego uzasadnienia. Pomijając już sytuacje, w których dziecko nie będzie mogło zdawać egzaminów w szkole odległej o 10 kilometrów, ale leżącej w innym województwie – to nie jest jasne, dlaczego dzieci uczące się poza szkołą mają spełniać dodatkowe warunki, na przykład przechodzić wieloetapowe badanie w poradni, które nie obowiązuje uczniów stacjonarnych. I nie chodzi już w tej chwili o rozstrzyganie, dlaczego badanie ma się odbywać w poradni publicznej – tylko dlaczego ma w ogóle się odbywać, skoro dostęp do edukacji dla wszystkich dzieci jest według zasady równy. Rejonizacja Edukacji Domowej także nie ma sensu – ze względu na specyficzny system pracy. Naprawdę nie jest niczym szczególnym ani niesłychanym organizacja tygodniowych warsztatów naukowych, na które dotrą uczniowie z odległych zakątków kraju, częste są także lekcje muzealne czy terenowe, które z założenia nie mają charakteru regularnego – nie odbywają się przysłowiowe „dwa razy w tygodniu”.
Zresztą – to wszystko są detale. Kluczowym problemem proponowanej zmiany jest ograniczenie wolności rodziców w wychowaniu ich dzieci. Jako stowarzyszenie wspierające polskie rodziny musimy reagować, widząc – być może niezamierzone – zakusy na podstawowe prawo rodziców do decydowania o formie edukacji dziecka. Jesteśmy przekonani, że wzięcie przez rodziców odpowiedzialności za nauczanie własnych dzieci nie jest działaniem wywrotowym ani zagrażającym w jakikolwiek sposób systemowi edukacji publicznej. Dzieci uczące się w domu nie są biedactwami „wyrzuconymi poza system”. Edukacja domowa jest cenną formą kształtowania obywateli świadomych, myślących i elastycznych. Naprawdę, nie warto z tego rezygnować w imię „uszczelniania”.
Wreszcie sprawa ogromnie ważna z punktu widzenia tożsamości narodowej polskich dzieci mieszkających za granicą: rejonizacja likwiduje możliwość realizowania przez nie programu polskiej szkoły, a więc ogranicza kontakt z językiem,literaturą, dziedzictwem narodowym, a także utrudnia decyzję o powrocie dla ich rodziców.
To naprawdę nie jest dobre rozwiązanie, na szczęście jest czas, aby zmienić oba przepisy: jako Stowarzyszenie postulujemy utrzymanie pełnej wolności w wyborze szkoły, do której rodzic zapisze dziecko uczące się w domu i zlikwidowanie obowiązku uzyskania opinii z poradni psychologiczno-pedagogicznej jako nieuzasadnionego.