Szydło, niestety, Twój rząd obalą kobiety

Dużo się zmieniło od zeszłej soboty, kiedy zacytowane w tytule hasło skandowały przed sejmem feministki. Wydawało się wtedy, że to kolejna antyrządowa manifestacja, którą większość parlamentarna przetrzyma, jak poprzednie, znacznie liczniejsze, w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. Wydawało się, że gramy z rządem w jednej drużynie i wspólny front w obronie życia dzieci nienarodzonych będzie tego potwierdzeniem. „Strajk kobiet” w poniedziałek okazał się imprezą niepoważną, a liczba uczestniczek była wielokrotnie mniejsza od deklarujących zainteresowanie na Facebooku. Dlatego informacja, że sejm wkrótce zajmie się projektem obywatelskim ochrony życia, budziła nadzieję, że do końca tygodnia znajdziemy się jako państwo w innej lidze pod względem szacunku dla praw najmłodszych obywateli. Wtedy nadszedł „czarny czwartek” i niespodziewane odwrócenie  sojuszy. Okazało się, że PiS głosuje razem z Platformą i Nowoczesną za utrzymaniem obecnego prawa zezwalającego na aborcje eugeniczne, zaś prolajferzy są traktowani z nieskrywaną wrogością. Działacze ugrupowań lewicowych wpadli w euforię, zachwyceni swoją skutecznością.

Abp Henryk Hoser, zajmujący się w Episkopacie kwestiami bioetyki, powiedział w wywiadzie, że PiS swoim ruchem straciło zaufanie i wiarygodność w oczach wyborców. Wiele osób, które wcześniej stały murem za ugrupowaniem Jarosława Kaczyńskiego, mimo różnych niedoróbek „dobrej zmiany”, uważa podobnie jak biskup. Tak, głosowaliśmy na PiS właśnie po to, aby dać szansę normom prawa naturalnego wejść do krwiobiegu naszego państwa. Nie dla Smoleńska, nie dla sympatycznego prezydenta Dudy, nie dla 500+. Deklarujecie się jako katolicy, ładnie prezentujecie w relacjach telewizyjnych z Mszy św. Czemu zatem obłudnie tłumaczycie swoją decyzję niezgodą na możliwość karania matek za prenatalne dzieciobójstwo? Przecież ta norma wynika wprost z katechizmu: „Wyrazem szacunku i opieki należnej mającemu urodzić się dziecku, począwszy od chwili jego poczęcia, powinny być przewidziane przez prawodawstwo odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenie jego praw” (KKK 2273).

Skoro PiS-owi przestało być po drodze z katolickimi wyborcami, skoro smali cholewki do lewicy, trzeba się zastanowić co robimy dalej. Jakkolwiek premier Szydło wspomina o  tajemniczych planach stopniowego zwiększania ochrony życia, to nie widać żadnych konkretów (poza pomysłami programu osłonowego, które rząd wziął z wcześniejszego projektu Ordo Iuris). Pojawia się potrzeba, aby na prawo od PiS zaistniało ugrupowanie o jednoznacznie katolickim charakterze. Może warto wesprzeć Prawicę Rzeczypospolitej Marka Jurka, która powstała przecież po podobnej wolcie Jarosława Kaczyńskiego w 2007 roku? Może trzeba rozwijać sieć organizacji pozarządowych, które za trzy lata wspólnie stworzą komitet wyborczy? Jedno jest pewne – trzeci raz nie damy się już Prezesowi nabrać.

Maciej