Skąd się biorą księża?

Tydzień kończy się informacją o konkluzjach synodu amazońskiego. Wiele poruszenia wywołała prośba biskupów do papieża Franciszka, aby w rejonach Ameryki Południowej, gdzie brakuje księży, wyświęcać żonatych diakonów stałych. Tomasz Terlikowski zapowiada na Twitterze: Szykujcie się na „nową Reformację”, zaś Paweł Lisicki w rozmowie z portalem wsensie.pl pyta: Czy to już apostazja?

Na szczęście ani to Reformacja, ani apostazja. Warto pamiętać, że jakkolwiek Pan Jezus chwali bezżenność w Ewangelii wg św. Mateusza (19, 12):

„Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni.”

to jako powszechną normę dyscyplinarną dla duchowieństwa Kościół obrządku łacińskiego wprowadził ją dopiero w XI wieku. Jednocześnie jednak akceptowano odstępstwa od tej zasady wobec Kościołów Wschodnich, zarówno tych pozostających nieprzerwanie w jedności z Piotrem, jak i dołączających się do niej poprzez unie. Co ciekawe, czyniono tu rozróżnienie między terenami, gdzie dominowali katolicy obrządku łacińskiego, tu można było wyświęcać tylko celibatariuszy, a pozostałymi, gdzie takiego wymogu nie było. Ten podział zniósł w 2014 roku papież Benedykt XVI, który w adhortacji Ecclesia in Medio Oriente uznał posługę żonatych prezbiterów za „starożytny element tradycji wschodnich”, który należy zachować.

Inna sytuacja dotyczyła podziemnego Kościoła w komunistycznej Czechosłowacji. Za zgodą papieża Piusa XII budowano tam zakonspirowaną sieć duchowieństwa. Wyświęcano mężczyzn mających rodziny, a księża i biskupi prowadzili świeckie życie. Jeden z takich żonatych księży, Jan Kofroň, został w 2008 roku dopuszczony przez papieża Benedykta XVI do ponownego, warunkowego przyjęcia święceń i kontynuowania posługi.

Kolejna data w tym przeglądzie historycznym to rok 2009, kiedy papież Benedykt XVI w konstytucji Anglicanorum coetibus zaoferował konwertującym na katolicyzm anglikanom nie tylko zachowanie własnych obrządków i struktur, ale też możliwość przyjmowania święceń przez żonatych mężczyzn.

Jak widać, norma bezżenności była zawsze traktowana z dużą elastycznością. Nie jako forma uciemiężenia duchownych, ale jako dar, który mogą przyjąć. Tam, gdzie było to niemożliwe, a gdzie racje duszpasterskie wymagały istnienia struktur Kościoła, odstępowano od niej.

Oczekiwanie, że duchowni będą żyli w celibacie, ma uzasadnienie nie tylko w przywołanym fragmencie Ewangelii, ale także w licznych wypowiedziach św. Pawła. Jednak kierując się zasadą, że zbawienie dusz jest najwyższym prawem, Kościół może tę praktykę zmienić wobec braku powołań wśród nieżonatych mężczyzn. Tutaj dochodzimy do tytułowego pytania: skąd się biorą księża? Czy papież Franciszek ma maszynkę, która produkuje ich po pokręceniu korbką? Nie, biorą się z rodzin. Niech więc każdy zrobi rachunek sumienia, ilu ma synów i jak ich wychowuje? Czy są blisko Kościoła, czy angażują się w różne jego dzieła? Czy w domu mówi się o duchownych z szacunkiem, czy raczej się na nich wyrzeka, albo powtarza antyklerykalne plotki? Jeżeli chcecie mieć księży, to wychowujcie swoich synów tak, aby mogli odkryć takie powołanie.

Maciej