Zrywając się do lotu

Ciekawe, jak inspirująca może być wizyta w nieznanym kościele na wakacyjnym szlaku. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to zaczątek stanu surowego dużej, okazałej świątyni. Mury porosły trawą i młodymi drzewkami, wyglądają jak ruina w puszczy amazońskiej. Budowlańców dawno tam nie było, widać, że hojność parafian skończyła się, zanim się zaczęła. Obok stoi skromny kościółek z białej cegły, planowany pewnie na tymczasowy, ale innego chyba już nie będzie. I tu rzecz zaskakująca. Na ścianie prezbiterium krzyż jest także ułożony z cegieł, zaś figura Chrystusa przypomina ptaka, który próbuje zerwać się do lotu. Próbuje, ale nie może, bo trzymają ją ręce i nogi zatopione w budulcu.

W tym pomniku nieudanej inwestycji pojawia się młody kapłan, który zaczyna odprawiać Mszę św. Robi to w niezwykły sposób: ze skupieniem, starannością, dbając o każdy szczegół i każdą zgłoskę. Gdy śpiewa psalm, gardło odmawia mu posłuszeństwa. A jednak przezwycięża słabość i kończy. Potem głosi piękną homilię dla garstki wiernych. Omawia pierwsze czytanie ze Starego Testamentu, przedstawia krajobraz duchowej pustyni, na której szukamy Boga, choć nie czujemy Jego obecności.

Dookoła kościoła wznoszą się bloki, ale trudno dostrzec ludzi, którzy by wracali do nich po liturgii. Możliwe, że ta pustynia jest tu i teraz, że ksiądz w homilii opisywał swoje własne doświadczenie posługi w niewielkiej oazie wśród piasków. Kto wie, może ten skromny budynek bardziej odpowiada misji budowania Kościoła na nowo? Beton i pręty zbrojeniowe na niewiele się tu zdadzą. Potrzebne są gorące serca i determinacja, aby głosić Chrystusa wbrew wszelkim przeciwnościom.

Już wiem, co przypomina mi to miejsce. Kilka lat temu odwiedziłem benedyktyński przeorat w Silverstream w Irlandii. Tam także, wśród gigantycznego, katolickiego cmentarzyska, znalazłem oazę pięknej liturgii i apostolskiego zapału. Podczas, gdy irlandzki Kościół lizał rany po skandalach seksualnych, które przyspieszyły laicyzację społeczeństwa, benedyktyni spokojnie robi to, co ich reguła nakazuje od setek lat. Im szybciej nauczymy się ich naśladować w tym spokoju i wytrwałości, tym mniej nas dotkną turbulencje, w które my w Polsce także zaczęliśmy wpadać.

Maciej