Pikietowaliśmy w obronie nienarodzonych

Prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci jest oczywiste dla każdego wierzącego, nie jest natomiast w naszym kraju zagwarantowane dla wszystkich. Zagrożeni są przede wszystkim nienarodzeni, nie dość przystający do współczesności: niedoskonali, chorzy, upośledzeni.  W nich uderza tzw. aborcyjny kompromis, zezwalający na odbieranie życia dzieciom, u których stwierdzono wady genetyczne.

Fundacja Pro – Prawo do życia organizuje w różnych polskich miastach pikiety, mające na celu uświadomienie społeczeństwu dokonującego się stale w majestacie prawa koszmaru. My postanowiliśmy dołączyć do nich w Krakowie. Pierwsza, na której byliśmy obecni, odbyła się przed Bazyliką Mariacką.

Uczestnicy pikiety mogli wysłuchać wzruszającego świadectwa Pawła Zycha, ojca dziewczynki z Zespołem Downa, który angażuje się w działania tego typu, by wyrazić swoje oburzenie prawnym i społecznym zezwoleniem na eliminację dzieci chorych. Entuzjazm, z jakim ten człowiek mówił o swojej Martynce, robił wrażenie. W prywatnej rozmowie pokazywał album zdjęć córki z autentyczną radością.

Udział w pikiecie to specyficzne doświadczenie. Wokół Rynek: stragany, turyści, kawiarnie, muzyka, my stoimy obok tych zdjęć, odmawiamy Koronkę do Miłosierdzia Bożego. I mamy poczucie, że robimy ważną i potrzebną rzecz. W ten sposób dajemy świadectwo naszej wiary. A Pan Bóg mówi: „Nie zabijaj” – po to są takie pikiety. Pomimo dotkliwego zimna w czasie tej pikiety czuliśmy radość, że wzięliśmy w ten sposób w obronę mordowane bezwzględnie dzieci. Mamy postanowienie być na każdym marszu w obronie życia, jeżeli tylko będziemy mogli na nim być. I na każdej pikiecie.

Niezwykłe też były reakcje naszych dzieci na to zdarzenie. Trudno im wytłumaczyć, że troska o słabych i chorych nie jest dla wszystkich oczywista. Na plakatach drastyczne zdjęcia, pojawili się też nieprzyjaźni przechodnie. Nie przypadkiem chyba najbardziej agresywne okazały się staruszki. „Aborcja? Miałam cztery! Twardo chodzę po ziemi.” „Pełno dzieci leży po śmietnikach!” Jednej z tych pań odpowiedział, co ciekawe przechodzień, cytując Matkę Teresę z Kalkuty: „Jeżeli matce jest wolno zabić swoje dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?”

Niedługo zaczyna się nowa akcja zbierania podpisów pod nowelizacją do obowiązującej wiadomej ustawy. Dołączymy.